Wracamy wkrótce...

Poniedziałek, 13 listopada 2017 (23:42), aktualizacja: 13.11.2017 (23:46)

Zaduszki Muzyczne jakich nie znacie

W środę w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Śremie rozpoczynają się Zaduszki Muzyczne. Organizowane po raz jedenasty wspomnienie zmarłych muzyków z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością i często bywa nazywane śremskim świętem muzyki. Na dwa dni przed tym tegorocznymi Zaduszkami publikujemy tekst, który ukazuje różne oblicza tego wydarzenia.
W tegorocznej edycji Powiatowych Zaduszek Muzycznych organizowanych w śremskim liceum muzykę zmarłych artystów przedstawi w sumie 150 artystów, a na scenie "Ogólniaka" przez 5 dni koncertów zabrzmią w sumie 52 utwory. Wydarzenie cieszy się niezwykłą popularnością, a bilety tradycyjnie znikają w przeciągu kilku godzin. Niezwykłemu klimatowi Zaduszek Muzycznych postanowiła przyjrzeć się Klaudia Popielska, studentka V roku studiów na kierunku muzykologia Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, która z Zaduszkami związana jest od 7 lat:

„Zaduszki Muzyczne” jakich nie znacie – zbiór wywiadów z „Zaduszkowiczami”

Listopad to szczególny okres… pełen zadumy, melancholii i refleksji. W ten stan wprowadzają nas z pewnością dwa święta, które rozpoczynają ten jesienny miesiąc, mianowicie  Dzień Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny. Z drugim ze świąt związana jest pewna lokalna tradycja, która powstała w Śremie już 11 lat temu. Jest nią cykl corocznych koncertów, odbywających się w auli śremskiego LO o nazwie „Zaduszki Muzyczne”. W związku ze zbliżającym się terminem tegorocznej edycji koncertu postanowiłam podzielić się z sympatykami tego wydarzenia, kilkoma niezwykle inspirującymi rozmowami z uczestnikami  Zaduszek (zarówno organizatorami, widzami, muzykami), które miałam przyjemność przeprowadzić między lutym a czerwcem 2017 roku, realizując muzykologiczny projekt badawczy zatytułowany: Funkcje muzyki w lokalnej społeczności na przykładzie „Zaduszek Muzycznych” w Śremie.
 
Powstanie i główna idea Zaduszek – rozmowa z Januszem Skotarczakiem
Zaduszki jako koncert powstały, jak już wspomniałam, 11 lat temu, z inicjatywy śremskiego katechety – Janusza Skotarczaka. Pan Skotarczak opowiedział mi o tym, jak ewoluowała na przestrzeni czasu forma Zaduszek i skąd w ogóle wziął się ten pomysł:
Pomysł powstał na lekcji religii. Poprosiłem uczniów o napisanie na kartkach „swoich zmarłych”, potem modliliśmy się za nich. Pomyślałem później, że oprócz naszych najbliższych, którzy odeszli, są też tacy, którzy są bliscy naszemu sercu jak artyści , poeci, muzycy. I właśnie dlatego pomyślałem z uczniami, aby oprócz wspominania zmarłych muzyków – posłuchać sobie ich muzyki na lekcjach. Dla mnie, jako nauczyciela, również to było cenne – że mogłem posłuchać, co gra w duszach tym młodym. No i tak się zaczęło, zaczęliśmy słuchać tej muzyki na lekcjach. Kiedyś nie było możliwe stworzenie koncertu, bo po prostu nie było ludzi do tego, takich, którzy by potrafili dobrze grać. Ale roczniki się zmieniały i w pewnym momencie rzuciłem pomysł: „A może byśmy zrobili koncert?”. Na początku myślałem, że to się nie uda, bo jak, gdzie, skąd zabrać sprzęt, kiedyś nie było takich możliwości jak  teraz, chodzi mi tutaj głównie o sprawy techniczne. No ale zrobiliśmy te nasze Zaduszki. Nie wiedziałem, czy pomysł chwyci, dlatego zrobiliśmy je w czasie lekcji, nie mogły trwać dłużej niż 45 minut, robiliśmy te występy w kilku rzutach, tak , aby każdy uczeń mógł to zobaczyć. No i pomysł chwycił. Dalej przerodziło się to w koncert, który odbywał się wieczorem po lekcjach, później były już dwa koncerty jednego dnia, dalej koncerty w ciągu trzech dni no a teraz gramy pięć dni.

Również w rozmowie z Panem Januszem dowiedziałam się jaka idea przyświecała mu podczas tworzenia Zaduszek. Przede wszystkim był to aspekt duchowy. To jest „inna lekcja religii”.  możliwość przedstawienia świadectwa wiary poprzez wspomnienie zmarłego artysty. Oprócz tego Zaduszki, w śremskim LO udowadniają to, co dla niego jest ważne: szkoła nie jest wyłącznie miejscem zdobywania wiedzy, lecz także miejscem spotkań i rozwijania swoich pasji. Dla katechety ważna jest młodość uczestników.

Z perspektywy pomocnika organizatora – rozmowa z Michałem Ratajczykiem oraz Patrycją Łasińską
Widz, który przychodzi na koncert zaduszkowy ma wrażenie, że jest to profesjonalnie zorganizowane przedsięwzięcie. Jest to wynikiem pracy wielu osób, zajmujących się współ-organizacją, czy obsługą techniczną. Do takich osób należy niewątpliwie Michał Ratajczyk, który pomaga przy organizacji Zaduszek już od 2010 roku.  Głównym zadaniem Michała jest obsługa techniczna prób, a początkowo także samych koncertów. Rozmawialiśmy między innymi o tym, z jakimi trudnościami się spotykał, będąc współorganizatorem i nagłaśniając próby: 
Opanowanie organizacji wydarzenia, w którym przez widownie przewija się 1000 osób, pociąga za sobą mnóstwo problemów. Z mojej strony przede wszystkim widywałem problemy techniczne – z całym zapleczem akustycznym, z wynajęciem firmy, która obsłuży nagłośnienie i technikę. Mało kto wie, że na pięć dni koncertów przypadają dodatkowo cztery dni prób w szkole. Również same próby bywały problematyczne i pełne emocji…  Nie zawsze wszystko brzmiało tak, jak powinno. Dla wielu osób Zaduszki to też konieczność przełamywania własnych lęków, m.in. występu na scenie przed publicznością. Zdarzało się, że osoby utalentowane nie potrafiły pokonać tego lęku, czasem kończyło się tym, że ktoś niestety musiał być odrzucony, bywały przy tym także i łzy. Poza tym, tłum młodych ludzi, pełnych energii bywa trudny do  opanowania, więc czasem te próby są głośne i męczące.

Kolejną osobą, pomagającą we współ-organizacji Zaduszek jest Patrycja Łasińska. Pomaga ona p. Skotarczakowi już od 2014 r., do jej głównych zadań można zaliczyć: porządkowanie składów zespołów, organizację prób, pomoc muzykom w doborze repertuaru oraz kwestie związane z promocją wydarzenia. Patrycja, podobnie jak Michał, wskazywała na problemy związane z kwestiami organizacyjnymi, które powstawały już podczas prób. Zwróciła jeszcze jednak uwagę na bardzo ważną kwestię, związaną z relacjami między muzykami:

Relacje między muzykami są niezwykłe… Ci starsi weterani Zaduszek są niesamowitym wsparciem i pomocą dla tych młodszych, mniej doświadczonych artystów, którzy stawiają pierwsze kroki na scenie - właśnie zaduszkowej. Młodzi natomiast czerpią klimat i wiedzę, która jest im podawana na tacy. Właśnie dlatego na Zaduszkach panuje niemal rodzinna atmosfera, bo jeżeli chodzi o kwestie występów, prób, instrumentów, porad, czy czegokolwiek związanego z twórczością muzyczną i realizacją, to jest to grupa osób, do której wiemy, że możemy się odezwać i na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie chciał pomóc (pomimo tego, że jest tak wiele bardzo różnych osobowości). Istnieje tutaj docenianie swojej pracy, umiejętności i wiedzy.

Każdy znajdzie coś dla siebie – rozmowa z Michałem Mazurem
Z pewnością każdy, kto przynajmniej raz uczestniczył w Zaduszkach Muzycznych mógł zauważyć, że nie jest to „typowy koncert ”. Nie dominuje tutaj żaden konkretny gatunek muzyczny. Każdy gra zgodnie z założeniem „co w duszy gra”. Niektórzy z muzyków mają bardzo rozległe zainteresowania muzyczne, które ujawniły się także przy okazji Zaduszek. Moim kolejnym rozmówcą był absolwent liceum, multiinstrumentalista - Michał Mazur. Zapytałam Michała jak wyglądała jego przygoda z Zaduszkami:
 
Za pierwszym razem to było dosyć zwariowane... nie miałem pojęcia co to są te „Zaduszki muzyczne”. Znajomi poprosili mnie, żebym im coś podegrał na perkusjonaliach...nawet nie pamiętam co to było. Kolejne dwa lata występowałem jako flecista, zagrałem jeden barokowy utwór z akompaniamentem klawisza i dwa bardziej rozrywkowe kawałki w zespołach. A ostatnie dwa lata grałem sporo, w różnych składach, na basie, buzuki, i co nieco zdarzało mi się także „podśpiewać”.
 
Przykład Michała idealnie pokazuje, że na Zaduszkach można wyrazić siebie, grając tak naprawdę wszystko, co tylko się chce. Mogą to być utwory rozrywkowe, z zakresu tzw. muzyki poważnej, czy nawet utwory tradycyjne. Co ciekawe, Michał zaznaczył również w naszej rozmowie, że to  Zaduszki stały się zaczynem do projektu, w którym obecnie regularnie koncertuje, jest nim zespół grający muzykę tradycyjną -  Silibrand. To właśnie pod pretekstem Zaduszek utworzył się stały skład zespołu.

Zaprzyjaźniona „Ekipa z Ekonoma” - rozmowa z Wojciechem Wołkowiczem
Początkowo Zaduszki były skierowane do uczniów LO. Z czasem jednak, w miarę rozrastania się imprezy zacierały się wszelkie granice i podziały. Możliwość występu na zaduszkowej scenie stała się swego rodzaju lokalnym prestiżem. Obecnie podczas Zaduszek można usłyszeć zarówno uczniów Liceum Ogólnokształcącego, absolwentów tej szkoły, ale również osoby „zaprzyjaźnione z Zaduszkami”, które z samym  śremskim ogólniakiem miały niewiele wspólnego. Jedną z  nazwanych przeze mnie „zaprzyjaźnionych ekip” - była grupa chłopaków z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Śremie, która to zapoczątkowała tradycję „cięższego” brzmienia na Zaduszkach, tym samym pokonując kolejną granicę „tolerowanych gatunków”. O swoich muzycznych upodobaniach opowiedział mi Wojtek Wołkowicz: 
 
Występuję raczej  z cięższą muzą, dlatego, że ją kocham i chcę ją jakby „wprowadzić na salony”. Na scenie zaduszkowej w moim wykonaniu pojawiła się także muzyka klasyczna we własnej metalowej aranżacji. Chciałem w ten sposób pokazać tę muzykę z innej strony, tak, by można zobaczyć  jak wiele możliwości  daje nam zabawa muzyką i odkrywanie nowych rejonów.
 
Niepowtarzalne emocje, na które czeka się cały rok – rozmowa z Anną Laską- Szmyt
Wielokrotnie podczas rozmów o Zaduszkach z różnymi osobami padało stwierdzenie, że jest to: „wydarzenie, na które czeka się cały rok”, „wielkie muzyczne święto”, „zbiór niepowtarzalnych emocji i doświadczeń”, „coś do czego chce się wracać”… Moją kolejną, tym razem rozmówczynią, była Ania Laska – Szmyt , absolwentka śremskiego LO oraz nauczycielka muzyki. Ania od 2014 r. nieprzerwanie uczestniczyła w Zaduszkach, występując lub też robiąc reportaże fotograficzne.  Swoje motywacje do uczestnictwa w Zaduszkach Ania wyjaśniała następująco:
 
Na początku motywacją były przede wszystkim emocje związane z występem na scenie oraz te związane z przygotowaniem samego występu (próby, praca nad aranżem, interpretacją). Jednak  przede wszystkim było to pragnienie poczucia niesamowitej atmosfery, o której bardzo dużo słyszałam, chęć spotkania tych wszystkich ludzi. Za każdym następnym razem była to już tęsknota za „zaduszkową rodziną”. Relacje, które panują między uczestnikami są niesamowite. Jest to wzajemna życzliwość, pomoc, wiele dobrych słów, ale także konstruktywnej krytyki, wspólna pasja i mnóstwo radości.

Pomocna dłoń – rozmowa z Adrianem Woroch
Już w poprzedniej rozmowie padło sformułowanie „zaduszkowa rodzina”. W żadnym razie nie jest to nadużycie. Więzi jakie łączą uczestników tego wydarzenia, są rzeczywiście zjawiskiem fenomenalnym. O „rodzinności” i chęci wzajemnego wspierania będzie kolejna rozmowa, z muzykiem -  Adrianem Woroch. Na pytanie „czym są dla niego Zaduszki?” odpowiedział następująco:
 
Od zeszłego roku są dla mnie przede wszystkim szansą… I jedną wielką wyciągniętą pomocną dłonią… Na jakieś dwa tygodnie przed Zaduszkami garaż mojego zespołu spłonął doszczętnie w pożarze. Spalio się sprzęt, którego wartość wynosiła ok. 12 tys. złotych. Cały zestaw perkusyjny, wzmacniacze, piece, kolumny, mikrofony. Był to cały nasz dorobek. Zostaliśmy z niczym. Szukaliśmy jakiejś pomocy, gdzie się da, byleby znowu zagrać. Robiliśmy zbiórki na koncertach granych na pożyczonym sprzęcie od innych zespołów (z resztą też zaduszkowych muzyków w większości).  Informacja o pożarze dotarła także do Pana Skotarczaka, który gdy tylko się o tym dowiedział postanowił zorganizować zbiórkę charytatywną właśnie na Zaduszkach. Codziennie, po każdym koncercie mówił o tym pożarze i codziennie po koncercie stałem z puszką i zbierałem pieniądze. Za te pieniądze kupiliśmy połowę sprzętu i wynajęliśmy nową salę prób. Gdyby nie on i ten gest kto wie, co by się teraz z nami działo. Nawet wspomógł nas pewną sumą z biletów, która mu została po opłaceniu wszystkich kosztów (akustycy itp.). Człowiek złoto.

Z perspektywy widza – rozmowa z Krzysztofem Grzesiakiem
Wszystkie powyższe rozmowy zostały przeprowadzone z czynnymi uczestnikami Zaduszek Muzycznych. Warto jednak także zwrócić się w stronę odbiorców samego koncertu i sprawdzić jak to całe przedsięwzięcie wygląda z perspektywy osoby „z zewnątrz”, która nie uczestniczy we wszystkich przygotowaniach i przychodzi na gotowy koncert. Do rozmowy z nieco innej perspektywy zaprosiłam nauczyciela historii, uczącego w śremskim LO – pana Krzysztofa Grzesiaka. Pan Krzysztof po raz pierwszy wziął udział w Zaduszkach w 2008 i jak twierdzi, od tamtej pory nie opuszcza żadnej edycji. Zapytałam więc o to, co skłoniło (i nadal skłania) go do udziału w tym nietypowym koncercie oraz jak ocenia ogólny poziom artystyczny:
 
Najpierw poszedłem na Zaduszki z ciekawości. Później dlatego, że  znałem wielu artystów, których wspominano oraz kilku muzyków i śpiewaków, którzy również występowali. Chciałem zobaczyć jak to wszystko się „zgra”. Byłem też ciekaw, który z uczniów wystąpi tym razem, a wcześniej się nie ujawnił... Czasami są to osoby w klasach,  które nie rzucają się w oczy, zupełnie niewidoczne, a potem okazuje się, że potrafią stanąć przed publicznością i wystąpić. Po pierwszych moich Zaduszkach stwierdziłem z ulgą, że to nie są kolejne szkolne nudy tylko, że dzieje się coś ciekawego. Jeśli chodzi o ogólny poziom artystyczny, to są lepsze i gorsze lata. Warto pamiętać, że impreza też się rozrasta. Sam namawiałem Janusza, żeby zrobić dwa dni koncertów. Teraz jest ich aż pięć... i chyba trochę odbija się to na jakości. Są wykonawcy, na których się czeka, zawsze jest jakieś pozytywne zaskoczenie. Oczywiście, czasami zdarzy się ktoś, kto nie powinien występować… Bardziej to dotyczy jednak wokalistów niż instrumentalistów. Przy ocenie też trzeba patrzeć na to, że Śrem jest w gruncie rzeczy prowincją. Tutaj niewiele się dzieje, a ta impreza ma swój świetny czas, specyficzny temat i wielu wykonawców ma rzadką okazję dotrzeć do publiczności, która sama nie wybrała by się na koncert np. do klubu.  
 
***
 
Wszyscy rozmówcy podkreślali niezwykłość Zaduszek Muzycznych. Z pewnością jest to bardzo ważne wydarzenie dla lokalnej społeczności. Każdego roku występuje podczas Zaduszek od kilkudziesięciu do stu-kilku uczestników, a miejsca przeznaczone dla widowni wypełnione są po brzegi podczas każdego z pięciu koncertów. Mam nadzieję, że przeczytanie tych kilku fragmentów rozmów było dla „stałych zaduszkowiczów” garścią miłych wspomnień, a dla osób, które jeszcze nie miały możliwości uczestniczenia w tym „muzycznym święcie” - stało się skuteczną zachętą do wybrania się na tegoroczną edycję Zaduszek Muzycznych do śremskiego LO.

Klaudia Popielska
Komentarze (0)
Portal Regionalny isrem.pl nie odpowiada za treść komentarzy zamieszczanych przez czytelników. Jednocześnie zastrzegamy sobie prawo do kasowania komentarzy, które naruszają prawo.
Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu.
Dodaj komentarz
podpis: (Jeśli się nie podpiszesz,
post zostanie podpisany Twoim adresem IP)
treść: